Drugi basen
Kolejny basen za nami w ramach kursu OWD. Ostatni bo następny raz spotykamy się nad jeziorkiem. Jakoś dziś strasznie szybko czas zleciał. Ledwo się rozkręciliśmy, a już nas Pani sprzątaczka wyprosiła dając do zrozumienia że czas nam się skończył.
Poza powtórką z poprzednich zajęć skupiliśmy się w dużej mierze na dzieleniu się z partnerem powietrzem i to na dłuższym niż ostatnio wężu. Nie pamiętam w tej chwili długości, ale coś w granicach 1,5 - 2m (obstawiam 2m). Dzieliliśmy się powietrzem i pływaliśmy z automatem partnera w zębach wzdłuż basenu.
Największy problem miałem z ćwiczeniem, kiedy to musieliśmy zrzucić balast, a potem go ponownie zapakować w kieszenie. Problemem było zapakowanie obciążników do kieszeni. Nie bardzo mi to szło, zresztą Andrzejowi chyba też i bez pomocy Leszka raczej by mi się to nie udało. Ale to czynność raczej mało prawdopodobna w realnych warunkach (chyba), bo jak trzeba będzie zrzucać balast, to raczej po niego już się nie wróci więc nie trzeba będzie go pakować w kieszenie. Problem z głowy 🙂
Miałem dziś trochę zatkany nos i ciekawe, że nawet na tej niewielkiej błębokości jaka była na basenie zanurzając się czułem delikatny dyskomfort w uszach, czego tydzień wcześniej nie odczuwałem zupełnie. Widać, że zatoki muszą być czyste żeby komfortowo sobie nurkować i to bez dwóch zdań, a przynajmniej tak to się zanosi u mnie. Poza tym było super, ale to wciąż warunki cieplarniane. Za tydzień posmakujemy tego z czym będziemy się najcześciej stykać nurkując w Polsce czyli z zimną wodą i zapewne słabą widocznością. Zaczną się też powoli inne głębokości. Jak pogoda dopisze może pojedzie ze mną Monika i dziewczynki. Jeśli będzie żona Andrzeja, żona Leszka i ich córki, to rodzinka nie będzie się nudziła, a tatusiowie bedą się mogli spokojnie chlapać.
Na pierwszej fotce montujemy z Andrzejem automaty na ślepaka. Zakryte oczy i jedziem z koksem. A na reszcie fotek nurkujemy jak widać już w kapturach i tu kicha bo po tym jak na fotkach tydzień wcześniej kłaki na głowie sterczały mi na wszystkie strony postanowiłem się obciąć, żeby tym razem było git, a tu taka skucha, nie widać mojej nowej fryzury 😉