Zbyt czysta woda w akwarium

Kto nie lubi czystej wody? Zapewne i tacy są, ale w znacznej części lubimy myć się w czystej wodzie nie mówiąc już o jej piciu.
A jak to jest w baniaku?
W akwarium, zwłaszcza morskim, woda powinna być nad wyraz czysta. Co prawda większość akwarystów raczej nie zażywa w niej kąpieli, choć wyjątki pewnie są, a już na pewno jej nie piją, to jednak każdy morszczak doskonale wie, że jakość wody ma kluczowe znaczenie dla życia kwitnącego w zbiorniku. Czy można zatem z czystością przesadzić? Okazuje się, że tak.
Po odpaleniu baniaka czytając na rozmaitych forach jak to ważna jest jakość wody, jak to trzeba ją przepuszczać przez filtry RO-DI i jak to super gdy jej przewodność będzie wówczas zerowa (przed zasoleniem rzecz jasna)... sądziłem, że jednym z priorytetów jaki będzie przyświecał mi podczas prowadzenia akwarium będzie właśnie super jakość wody. Szlachetne to nieprawda? No i tak sobie te parametry wyśrubowałem - co wcale nie było trudne, że NO2 i NO3 zbiłem na długie miesiące do zera. O ile w przypadku pierwszego parametru stan taki jest wskazany o tyle wcale nie jest tak dobrze jeśli i NO3 jest na zerze. Na początku przygody z solniczką nie miałem o tym pojęcia więc w sumpie mieliły się kuleczki biopellets, które nad wyraz skutecznie eliminowały z wody wspomniane związki, a ja nie próbowałem ich podbijać, bo po co skoro ma być "żyleta" . Jak ktoś by pytał mogę poświadczyć, że pod tym względem biopellets robią świetną robotę.
W konsekwencji po pewnym czasie zauważyłem, że koralowce, zwłaszcza "miękasy" nie specjalnie garną się do rozrostów, a gdy upłynęło jeszcze nieco czasu niektóre z nich zaczęły obumierać i powoli zanikać. Co się naszukałem przyczyny, to moje. Dziesiątki testów i analiz do niczego nie prowadzących, bo wszystkie partery wody były jak ta lala. Rozkładem ręce myśląc, że może coś nie tak z moim oświetleniem. Wszystko inne wykluczyłem także głód, bo do wody lałem co dzień PhytoPlex i inne cudeńka dla korali, a więc brak pożywienia nie wchodził w rachubę, a przynajmniej nie jako motyw przewodni ich niezadowolenia.
Zacząłem wiec podpytywać kolegów z większym doświadczeniem z czego zawsze warto korzystać i okazało się, że mam po prostu za czystą wodę. Powiedzieli mi "Weź chłopie i zanieczyść wodę. Dawaj więcej żarcia". Efektem zanieczyszczenia powinno być podniesienie NO3 i w konsekwencji lepsze samopoczucie koralowców.
Zrobiłem jak radzili i nie długo musiałem czekać na efekty. Koralowce dostały mocnego kopa i szybko zaczęły wracać do formy. Miło było na to patrzeć. Po prostu one kochają NO3, w umiarze oczywiście. W naszym życiu też znajdziemy wiele podobnych analogii jak chociażby alkohol... zostawmy dygresje 😉
Woda w baniaku morskim musi być dobrej jakości z dobrze utrzymanymi, stabilnymi parametrami, ale nie oznacza to całkowitego wyeliminowania z niej związków potencjalnie niebezpiecznych (w większych ilościach), do których zalicza się NO3. Jeśli zbijesz to do zera i utrzymasz przez dłuższy czas Twoje koralowce (przynajmniej cześć z nich) może źle to znieść i jak ja możesz część z nich stracić.
Innymi słowy brudzimy wodę Panie i Panowie 🙂